Arab przyszłości – Riad Sattouf

0

Sześciotomowy „Arab przyszłości” to absolutnie wspaniała lektura, którą powinni przeczytać nawet ci, którzy na co dzień nie czytają komiksów

Jest to autobiograficzna historia Riada Sattoufa, który jest owocem związku Syryjczyka i Francuzki. Podczas swojego dzieciństwa mieszka w Libii i Syrii. Jego ojciec, „nowoczesny Arab”, który poznał swoją wybrankę podczas studiów we Francji pracuje jak nauczyciel akademicki.

Gdy kolejnym przystankiem na jego drodze zawodowej staje się intratna finansowo (6 tys. dolarów miesięcznie pod koniec lat 80.) praca w Arabii Saudyjskiej matka mówi „nie” i powraca z dziećmi ( Riad ma dwóch młodszych braci) do Francji.

„Arab przyszłości” to fascynująca historia na kilku poziomach. Pokazuje świat Bliskiego Wschodu, mentalność jego mieszkańców, ich kulturę, obyczajowość, religijność, ale także surowość, brutalność i absurdalność (z naszego punktu widzenia) stosunków społecznych i regulacji prawnych.

To też opowieść o dziecku rozdartym pomiędzy różnymi światami, które reprezentują jego rodzice, krewni, koledzy ze szkoły, pomiędzy zupełnie nieprzystającymi do siebie kulturami i wzorcami zachowań. To też historia dorastania, traum, kompleksów, podejmowania prób odbudowania własnej wartości. To wreszcie historia mozolnej wspinaczki po upragniony sukces, stromą i wyboistą drogą, która nie raz pozbawiała nadziei.

Dla mnie osobiście, „Arab przyszłości” ma też wartość sentymentalną, bo podobnie jak bohater urodziłem się w 1978 roku i choć przyszło mi dorastać w zupełnie innej rzeczywistości to istnieje pewien uniwersalny, kulturowy kod, który podczas lektury pozwolił mi odświeżyć własne wspomnienia.

„Arab przyszłośc” to niezwykła lektura – czasami zabawna i lekka, innym razem mroczna i niepokojąca, bywa że brutalna i zatrważająca, a czasami ciepła i wzruszająca. Niezmiennie jednak mądra – bo to także komiks o przemijaniu, ulotności piękna, bezwzględnej degradacji i spustoszeniu jakie niesie upływ czasu.

Przeczytajcie koniecznie! Jak dożyję emerytury, nadrobię piętrzące się na moich półkach komiksowe zaległości i zapewne (jak na emeryta przystało) nie mając kasy na żadne nowe komiksy, będę sobie czytał „Araba” jeszcze wiele, wiele razy. Bo jestem przekonany, że to jedna z tych lektur, do których warto powracać.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj