GRAVESPAWN – Scourge of the Realm

0

Ile jest aktualnie na świecie jednoosobowych projektów black metalowych?

Nie mam pojęcia, ale niemal codziennie natrafiam na kolejny i niespodziewanie odkrywam, że to żaden debiut, ale inicjatywa ciągnięta od kilku czy kilkunastu lat. Zwykle owocująca kilkoma, albo kilkunastoma płytami. Z jakością jest różnie. Przeważnie nie są to rzeczy specjalnie dobre. Przyzwoite, poprawne – choć możliwe, że gdyby ukazały się w latach 90. dziś byłby dla mnie ważne, a kto wie czy nawet nie kultowe.

GRAVESPAWN to amerykański projekt niejakiego Reavera, który odpowiada za kompozycje i wykonanie.

Ale nie do końca, bo na ostatniej płycie oprócz sesyjnego perkusisty najął kilka innych osób, odpowiedzialnych za dwie dodatkowe gitary, bas i wiolonczelę (w jednym utworze). GRAVESPAWN istnieje od 2004 roku i ma na koncie cztery albumy studyjne (szumnie to brzmi), dwa dema, trzy epki i trzy splity.

Jego ostatnim dokonaniem jest płyta „Scourge of the Realm” wydana przez naszą rodzimą Wolfspell Records.

Bardzo dobrze się stało, bo dzięki temu materiał jest łatwo dostępny, a moim zdaniem – zdecydowanie wart posiadania i poświęcenia czasu. Oczywiście pod warunkiem, że kochacie stary, klasyczny black metal drugiej fali – zagrany we wzorcowy sposób. Nie zrozumcie jednak, że „Scourge of the Realm” to jakaś grupa retrospekcyjna, trawestująca dokonania black metalowej ekstraklasy sprzed ćwierć wieku. Nic z tych rzeczy.  GRAVESPAWN zagospodarowuje swój kawałek black metalowej krainy, nawet jeśli nie oni ją odkryli i przemaszerowały już przez nią rzesze innych.

Reaver w większym stopniu stawia na klimat niż destrukcję.  Utwory przypominają kolejne rozdziały opowieści, podporządkowane stonowanej, ale jednocześnie emocjonalnej narracji. Warstwa gitarowa uzupełniana jest nienachalnymi klawiszami, zwracają uwagę też gitarowe sola – miejscami zagrane z niezwykłym jak na ten gatunek polotem i rozpasaniem. Nie przesadzajmy jednak GRAVESPAWN to żaden black metalowy Satriani. Siłą jest melodyjne podkręcanie tempa, monumentalne zwolnienia i solidne partie wokalnej ekspresji.

„Scourge of the Realm” to płyta dla maniakalnych zwolenników gatunku – nie wnosząca innowacji, bardziej podsycająca black metalowy płomień niż wskrzeszająca nowe punkty zapalne. I trudno mieć do niej o to pretensję, bo jestem przekonany, że właśnie taki był zamysł twórcy. Stworzyć muzykę jakiej samemu chciałoby się słuchać, złożyć hołd black metalowi, który fascynował w czasach gdy kształtował się nasz muzyczny gust, wrażliwość i poczucie estetyki. I choć płyta GRAVESPAWN żadnego zamieszania na scenie nie zrobi, a ja po latach być może o niej zapomnę – dziś słucha mi się jej naprawdę dobrze.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj