To pytanie w ostatnich latach słyszałem wielokrotnie. Niektórzy go rozszerzali: skąd ten idiotyczny pomysł by pisząc o muzyce metalowej posługiwać się personaliami autorki „Na jagody”? Dziś odpowiadam, a także wspominam moje mariowe perypetie 🙂
Kilkanaście lat temu gdy już wszyscy moi znajomi wykruszyli się z muzyki metalowej, a z pozostałymi straciłem kontakt postanowiłem poszukać jakiegoś forum, na którym mógłbym z kimś pogadać o muzyce. Przejrzałem kilka i wybrałem najciekawsze. Postanowiłem się zarejestrować.
Konopnicka w krainie demonów
Pierwszym pomysłem było Destroyer666, ale taki użytkownik już istniał. Zacząłem więc przeglądać niki zgromadzonych na forum: EvilDemon, Black_Goat, Necrodaemon, Anal Nosorog. Kurde! Ile Ci ludzie mają lat? Czy ja przypadkiem nie wchodzę w jakiś czarny krąg gimnazjalnej młodzieży? Postanowiłem się jakoś z tego stada ortodoksów wyróżnić i wpisać jakiś absurdalny i zupełnie od czapy nick. Pierwsze co mi przyszło do głowy to „Maria Konopnicka”. I tak się na tym forum zarejestrowałem. Niestety moja kreatywność nie znalazła uznania i zostałem zbanowany chyba jeszcze tego samego dnia.
Witaj Masterfulu!
Drugim forum, na którym się zarejestrowałem był Masterful Magazine. Nie kombinowałem już długo i znów użyłem nika „Maria Konopnicka” (obok prezentuję mój pierwszy avatar). Tam użytkownicy poczucie humoru mieli większe i jakoś mnie z tym nickiem zaakceptowali. Choć nie wszyscy i nie do końca – bo zdarzało mi się nieco trollować, prowokować i podpuszczać swoich rozmówców. „Maria Konopnicka” stała się dla mnie trochę taką fikcyjną postacią, z którą po części się utożsamiałem, ale jednocześnie nadawałem jej indywidualny rys osobowościowy. Wówczas na Masterfulu była moda na muzyczne poszukiwania i miałem wrażenie, że słuchanie muzyki metalowej stawało się dla wiodących użytkowników tego forum nieco passé.
Pierwsze życie Marii Konopnickiej
Postanowiłem zrobić coś na przekór i zaostrzyłem ton swoich wypowiedzi przekonując ludzi do klasycznego starego heavy, prymitywnego black metalu i siermiężnego death metalu. Przy okazji wyśmiewałem wszystko czego nie można było znaleźć na metal-archives i przekomarzałem się ze wszystkimi napinaczami i muzycznymi omnibusami, którzy nie dość, że znali wszystko, to od zawsze. Niestety mój rajtuzowo-metalowy image i deklarowana skrajnie ortodoksyjna postawa stały się pułapką, w którą sam wpadłem.
– Strasznie bym cię znienawidził gdybym znał cię tylko z postów na tym forum – skwitował mój kolega.
– No bo na forum to przecież nie ja, tylko Maria Konopnicka – odparłem czując jednak, że chyba wszystko posunęło się za daleko.
Jednocześnie poznawałem coraz więcej osób z forum i siłą rzeczy wpisy Marii zaczęły być identyfikowane ze mną. Ostatecznie skłócony z większością osób z Masterfula postanowiłem dać sobie spokój z pisaniem i zlikwidować konto.
Drugie życie Marii Konopnickiej
Niestety na dłużej nie potrafiłem bez tego forum funkcjonować. To była dla mnie nie tylko kopalnia wiedzy muzycznej, ale także doskonała rozrywka i źródło cennych znajomości, które do dziś pielęgnuję. Zarejestrowałem się powtórnie – pod innym nickiem. Jednak mój charakterystyczny styl szybko został rozpracowany i błyskawicznie odkryto, że to Maria wrócił na forum.
Nie było sensu się wypierać – wróciłem do starego nicka „Maria Konopnicka” i pisałem dalej, tyle, że już trochę w innym tonie, w większym stopniu identyfikując się ze swoimi wypowiedziami i nie kreując się na ortodoksyjnego i zatwardziałego metalowca, który gardzi płytami nie mających w tytule słów: „satan”, „sword”, „blood” i „devil”. Moje wypowiedzi na tematy związane ze słuchanymi od lat Queen, Davidem Bowie, Frankiem Zappą oraz nabyta fascynacja Kraftwerk, Death in June, Current 93, krautrockiem i muzyką psychodeliczną lat 60. i 70. niektórych zbiła zupełnie z tropu, a innych utwierdziła w przekonaniu, że trolling wciąż trwa tylko w innej formie. Z niektórymi dawnymi forumowymi adwersarzami się pojednałem i do dziś się spotykamy i kumplujemy, mimo że żaden z nas na forum już nie pisuje.
Trzecie życie Marii Konopnickiej
Niestety z czasem forum Masterfula zmieniło się w trollownię – większość najbardziej sensownych rozmówców przestało pisać, a na ich miejsce zalogowali się ludzie w większym stopniu szukający rozrywki niż wymiany muzycznych doznań i doświadczeń. Brak administracji forum zrobił swoje – to cenne i tworzone przez ludzi z pasją miejsce zamieniło się w rynsztok. Odszedłem z Masterfula i dziś zaglądam tam sporadycznie (choć sam portal cenię, a Ola uważam za jednego z najlepszych recenzentów w tej branży). Zacząłem produkować się na Facebooku i z tym mi chyba najlepiej, bo w miarę jak stronka się rozwija i przybywa nowych „polubiwaczy” to znów się okazuje, że poza pisaniem o muzyce zaczynam poznawać nie tylko nowe zespoły i płyty, ale także ludzi, którzy mocno są z muzyką związani. Nie tylko metalową, nie tylko tą w rajtuzach, o której można poczytać na metal-archives. Bo przecież dobra muzyka nie ma żadnych stylistycznych granic. Kilka osób namówiło mnie na tego bloga – kto wie, może to będzie czwarte życie Marii Konopnickiej? Swoją drogą mogłem jednak te kilkanaście lat temu wymyślić nieco poważniejszego nicka i choć trochę kojarzącego się z muzyką.
A poniżej kilka fragmentów z „facebookowych listów” do Marii, które urzekły mnie najbardziej i z jakiś powodów je zapamiętałem:
„Dzień Dobry. Podziwiam Pani profil i z zainteresowaniem czytam wpisy o muzyce. Założyliśmy niedawno z kolegami zespół – może zechciałaby Pani posłuchać naszych utworów i podpowiedzieć co należałoby zmienić w naszym graniu?”„Droga Mario! Czy mogłabyś polecić mi jakieś black metalowe zespoły z Jugosławi? Interesują mnie tylko te, które powstały przed rozpadem tego państwa”.„Ty arogancki chuju! Nienawidzę twoich wpisów. Nie masz zielonego pojęcia o muzyce i zawsze pierdolisz jakieś głodne kawałki!”„Mam 14 lat i od dłuższego czasu czytam Pańskie wpisy na Facebooku. Mam pytanie: czy możemy przejść na „Ty”?„Bardzo podobał mi się twój wpis o Burzum. Czy nie miałbyś nic przeciwko temu bym zamieścił go na swojej tablicy jako własny? Mam identyczne zdanie o tej płycie”.„Jak popierdolonym trzeba być, żeby mieć tyle płyt!!! Nie myślałeś o tym żeby zacząć się leczyć?”
„Tak zarozumialej osoby jak ty z nuta chwalipiectwa dawno nie spotkałem. Blokuje po przeczytaniu wielu twoich postów. Pewnie i tak twoja mega ignorancja nie dopuści ani krzty krytyki …to już nie moja sprawa”„Maria! Kocham te twoje cudowne posty, nieraz piękniejsze nawet niż muzyka, którą opisujesz. Jakbyś wybierał się kiedyś na koncert do Katowic to daj znać. Chętnie cię przenocujꔄNie mam zielonego pojęcia o muzyce, o której piszesz – ale zajebiście się czyta Twoje posty!”
Ludzie chyba zbyt poważnie traktują internet. Każdy czasem ma ochotę napisać, że najbardziej metalowym zespołem jest MetallicA (bo nazwa), a czasem po prostu chlapnąć, że zespół XYZ jest bardzo dobry (moim zdaniem X jest dużo lepsze od XYZ (tak, oba zespoły istnieją)).
W każdym bądź razie, fora mają magiczną moc łączenia ludzi w realu- raz na jednym forum byłem przez ok. tydzień, a po 5-10 latach mam około 960kg znajomych stamtąd.
Pozdro500
PS: nadal uważam, że najnowszy Slayer dupy nie urywa.
Internet daje stosunkowo nową formę komunikacji i wiele osób wciąż się jej jeszcze uczy.
„Nie mam zielonego pojęcia o muzyce, o której piszesz – ale zajebiście się czyta Twoje posty!” mój ulubiony 🙂