ASZ: Maria
– Obudziłem się rano i poczułem pustkę – opowiada z łzami w oczach Maria Konopnicka, znany kolekcjoner płyt. – Chodzę całymi dniami po domu i nie wiem czym się zająć. Nie mogę się pozbierać. Mógłbym iść do pracy, ale po co mam zarabiać skoro nie mogę kupić więcej płyt? – pyta retorycznie.
Maria Konopnicka całe swoje życie podporządkował zbieraniu muzyki. Jak był małym chłopcem wsiadał na rower i jeździł po pobliskich bazarach w poszukiwaniu kaset, później samochodem każdego dnia odwiedzał wszystkie sklepy muzyczne w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Gdy upowszechnił się internet każdego dnia spędzał długie godziny przeczesując sklepy muzyczne na całym świecie.
Odnaleźć się w innej rzeczywistość
– Z czasem coraz trudniej mi było znaleźć coś czego nie mam – przyznaje ze smutkiem. – Nie spodziewałem się jednak, że moja kolekcjonerska pasja skończy się taką katastrofą.
Rozpacz spełnienia
Jakie były pierwsze myśli, gdy dotarło do niego że ma już absolutnie wszystkie płyty?
– Początkowo czułem dumę i spełnienie – przyznaje kolekcjoner. – Zawsze wydawało mi się, że kolekcjonowanie płyt jest jak walka ze smokiem. Gdy odcinamy bestii głowę, to na jej miejsce odrastają dwie. Przypuszczam jednak, że na skutek epidemii koronawirusa nagrano w tym roku mniej płyt i dlatego dogoniłem rynek. Co będę teraz robił? Nie mam pojęcia… – mężczyźnie załamuje się głos. – Początkowo myślałem, że jakoś sobie z tym poradzę. Zacznę chodzić na ryby, albo uprawiać jakiś sport. Nic z tego, wciąż myślę o płytach.
Z kolekcjonerstwa w katatonię
– Gdy dotarło do niego, że ma już wszystkie płyty jakie nagrano na świecie wpadł w apatię – zdradza żona kolekcjonera. – Proponowałam mu, żeby zaczął odfoliowywać płyty, które już ma, albo układać je alfabetycznie. Uznał jednak, że to bez sensu bo jest ich zbyt dużo. Teraz całymi dniami siedzi na krześle i się buja. Wycieram mu ślinę z brody i włączam kolejne płyty. Stracił apetyt, nie śpi i nie wychodzi na dwór. Bardzo się o niego martwię.
– Gdy ostatnio wróciłem do domu na chwilę się ożywił, popatrzył na mnie i zapytał „Czy przyniosłeś jakieś nowe płyty?” Odpowiedziałem: „Tato, przecież już wszystkie masz”. I on wtedy znów zamknął się w sobie – opowiada syn kolekcjonera. – Nawet do toalety przestał wychodzić. Mama założyła mu pampersa.
Reakcja świata muzycznego
W internecie pojawiły się akcje pomocowe. Pierwszą założono się na portalu „pomagam.pl” – „Nagraj płytę dla Marii. Przerwij dramat kolekcjonera”.
– Poprosiłem znajomego producenta by zarejestrował naszą ostatnią płytę od tyłu w zwolnionym tempie – mówi Piotr Wiwczarek z grupy Vader. – Okładkę wydrukowałem na drukarce w lustrzanym odbiciu. Pojechałem pociągiem z Olsztyna do Warszawy i odbiłem ją na ksero. Na pewno Maria takiej płyty jeszcze nie ma. Jutro wystawimy na Allegro i będzie mógł ją kupić – zapowiada muzyk.
– Co prawda Maria ma naszą ostatnią płytę, ale już zamówiłem u stolarza jesionową skrzynkę – mówi Bartłomiej Krysiuk ze znanego zespołu Batushka. – Wrzucimy starą płytę do nowej skrzynki i sprzedamy Marii jako premierowy album. Z pewnością nie zauważy, bo dotąd nikt takich rzeczy nie zauważał – cieszy się lider zespołu.
– Niech teraz jego stara mu nagra płytę jak był taki mądry i krytykował Behemoth – ucina Nergal. – Dobrze mu tak! Może teraz się nauczy, że nagrywanie muzyki to nie taka prosta sprawa. Trzeba być silną, niezwykle zdeterminowaną jednostką o jasno sprecyzowanych celach i żelaznej dyscyplinie, żeby nagrać płytę – podkreśla lider Behemoth. – Kupić ją i skrytykować to każdy głupi może.
Cały świat pomaga Marii
W akcję pomocy dla Marii spontanicznie zaangażowali się nie tylko muzycy, ale ludzie na całym świecie.
– Dziś wieczorem w naszej wiosce zarejestrujemy dla Marii płytę – zapowiada Nban Piing Kamk z plemienia Himba zamieszkująca północno-zachodnią część Namibii. – Będziemy stukać w puste dzbany i krzyczeć do wysuszonej studni. Szaman z naszej wioski zaintonuje modlitwę o deszcz.
– Nie śpiewamy bo u nas jest zbyt zimno – mówi Tori Adula z Grenlandii. – Ostatniej osobie, która próbowała śpiewać w 1834 roku zamarzło gardło i ukruszyły się palce, którymi próbowała grać. Zarejestrowaliśmy jednak dla Marii odgłos kroków piżmowoła arktycznego, ziewania pardwy oraz trzepot ogona foki.
div> Uwaga! Powyższy artykuł jest fikcją literacką. Podobieństwo jego bohaterów do prawdziwych osób jest przypadkowe, a przebieg zdarzeń został wyssany z miętowych cukierków.
Te zdjęcia dokumentują wszystkie domowe zasoby płytowe czy zostały jeszcze jakieś tajne tudzież nieujawnione miejsca? Robi wrażenie.