– Popsuł się odtwarzacz CD – obudził mnie głos mojej żony. Otworzyłem oczy i usiadłem na łóżku. – No niestety, trzeba będzie kupić nowy, na czwartą naprawę nie mam już siły – powiedziałem, a chwilę później gdy zaparzyłem już poranną kawę zajrzałem na Allegro.
– Wiesz, że nie ma w sprzedaży żadnych odtwarzaczy CD? – podzieliłem się swoim zdziwieniem.
– Niemożliwe, źle patrzysz – odrzekła klikając w telefon. – Rzeczywiście nie ma – potwierdziła po chwili, a mnie zaczął ogarniać coraz większy niepokój.
– A jak je przestaną produkować? – wyszeptałem spieczonymi ustami.
– Co przestaną produkować ?– zerknęła na mnie zaniepokojona. – Zbladłeś. Nic ci nie jest?
– No odtwarzacze CD. Zostanę na stare lata z kolekcją 100 tys. płyt kompaktowych bez sprzętu, na którym mógłbym je odtwarzać.
– Przecież masz jeszcze wieżę, trzy magnetofony i kilkanaście discmanów – przypomniała, ale ja odsunąłem kubek z kawą i rzekłem stanowczym tonem.
– Jadę!
– Gdzie?
– Do sklepów ze sprzętem rtv! Muszę kupić odtwarzacz! – wykrzyknąłem, rzuciłem się do szafy, chwyciłem kurtkę i wybiegłem z domu. Chwilę później parkowałem pod Media Markt. Gdy wysiałem z samochodu poczułem, że po nogach wieje mi zimny wiatr.
– Cholera, zapomniałem założyć spodni – odkryłem niespodziewanie. Już chciałem zawrócić do samochodu, ale na sklepie widzę wielki baner. „Odtwarzacze CD, ostatnie sztuki!” Przyśpieszyłem kroku nie zwracając uwagi na zimno.
– Gdzie są odtwarzacze CD? – zapytałem gdy tyko przekroczyłem próg sklepu.
– Nie ma – odpowiedział zwalisty jegomość w czapce z daszkiem.
– Jak to nie ma? – poczułem, że robi mi się słabo. – A kiedy będą?
– Nigdy już nie będzie – odrzekł sprzedawca. – Dziś to tylko streamingi! Kto normalny słucha CD? Lata 90. się skończyły dawno temu.
I wtedy zobaczyłem, że zza pleców sprzedawcy wyłania się tęga kobieta w stroju pracownika sklepu niosąca trzy odtwarzacze CD Denona. Identyczne jak ten, który mi się popsuł.
– Mówił pan, że nie ma… – powiedziałem z wyrzutem do sprzedawcy.
– No bo na sprzedaż już nie ma – odpowiedział zerkając na swoją koleżankę. – Te idą na przemiał.
– Na jaki przemiał? – poczułem jak zaczynam się pocić.
– Po prostu złomujemy stary sprzęt zalegający w magazynie – powiedział jakby zniecierpliwiony tym, że wciąż musi ze mną rozmawiać.
Kobieta ustawiała trzy odtwarzacza na kowadle, podwinęła rękawy, splunęła w dłonie i chwyciła w nie wielki młot.
– Nieeeee!!! – krzyknąłem ze wszystkich sił w chwili gdy potężny młot zderzył się z odtwarzaczami zmieniając je w stertę powyginanej blachy. – Nieeee! – krzyknąłem ponownie siadając na łóżku.
– Co nie? – usłyszałem głos żony dochodzący z łazienki.
– Miałem największy koszmar swojego życia.
Pół godziny później parkowałem pod Media Markt. Tym razem byłem w spodniach. Przyśpieszonym krokiem wbiegłem na piętro i ruszyłem ku wydzielonemu pomieszczeniu, w którym eksponują sprzęt grający. Zobaczyłem odtwarzacz CD Denona. Podobny do mojego starego, ale trochę inny – pewnie nowszy model. Rozglądam się, ale w pobliżu nie ma żadnego pracownika. Po chwili widzę, że grupka stoi na dziale z telewizorami.
– Przepraszam, chciałem kupić odtwarzacz CD! – macham w ich kierunku.
– Proszę stamtąd wyjść, tam nie można wchodzić – słyszę w odpowiedzi i zdaję sobie sprawę, że rzeczywiście wlazłem w część ogrodzoną taśmą.
– Odtwarzacz CD? – pyta zdziwiony gość w czapce z daszkiem o nalanej twarzy i zwalistej sylwetce latami kształtowanej na kanapie przed telewizorem. Jest zdumiewająco podobny do sprzedawcy z mojego snu.
– Tak. Odtwarzacz CD – odpowiadam i opisuje jak wygląda i gdzie stoi.
– Ja się w ogóle na tym nie znam – uprzedza sprzedawca, ale idzie, ogląda, wraca i sprawdza w komputerze. – Mamy ostatnią sztukę, tę co na wystawie – komunikuje jakby z nutką ulgi w głosie.
– Biorę!
– Ale ja nie wiem czy będę umiał odłączyć – sprzedawca patrzy na mnie błagalnie.
– Tam są dwa kable. Trzeba je wyjąć i na tym koniec – instruuję fachowo. – Jak jest podłączony do prądu to musi pan też wyjąć wtyczkę – podpowiadam.
Sprzedawca zaciska dłonie, patrzy na pomieszczenie ze sprzętem grającym i na mnie, jakby nie mógł się zdecydować czy podjąć wyzwanie.
– Da pan radę – również zaciskam dłonie w pięści i patrzę na niego próbując mu dodać otuchy. On jeszcze się waha, ale ostatecznie idzie i znika za drzwiami pomieszczenia. Kilka minut później wychodzi trzymając triumfalnie w rękach odtwarzacz CD. Nie zważając na taśmę wbiegam w zakazaną alejkę na spotkanie ze sprzedawcą, bojąc się, że upuści, albo popsuje. Przechwytuję odtwarzacz ze zręcznością zawodnika rugby i obliczam w myślach ile czasu zajmie mi dobiegnięcie do kasy.
– Zaraz, muszę zlecanie wypisać – studzi moje emocje sprzedawca. – No i nie wiadomo czy znajdę pudełko. Jak nie znajdę to nie będę mógł sprzedać – ostrzega, a ja czuję jak zaciska mi się żołądek i przypominam sobie tęgą kobietę z młotem z mojego snu.
– Ja już nie oddam – przyciskam odtwarzacz do piersi jak matka noworodka.
Sprzedawca uśmiecha się myśląc, że żartuję. Nie odnajdując jednak na mojej twarzy żadnych oznak wesołości idzie do magazynu, a ja czekam. Sekundy płyną jak godziny, godziny jak dni. Gdy wreszcie wraca z pudełkiem ja już mam trzydniowy zarost i koszulę z brudnym kołnierzykiem.
Płacę, wybiegam ze sklepu, wsiadam do samochodu, jadę do domu, wpadam do pokoju, podłączam. Naciskam „play”! Tak! Gra! Pokój wypełnia się muzyką, a ja siadam na kanapie i ocieram z policzka łzy wzruszenia.