Najpopularniejsi z popularnych

0

– Oglądasz walkę? – kilka dni temu patrzę zdziwiony na monitor mojego młodszego syna. Na ringu okładają się jacyś goście, ale marszczę czoło bo machają rękami jakby zaatakowało ich stado os. Ale nie krytykuję, bo wiem że nie ma nic gorszego jak stary depczący świętości młodego pokolenia.

– Od kiedy się walkami interesujesz? – dopytuję zdziwiony, bo coraz trudniej mi go zaciągnąć na trening.
– To jacyś znani fighterzy? – nie mogę oderwać wzroku od monitora, bo to co się dzieje na ringu przypomina bójkę na szkolnym korytarzu i to na parterze, gdzie lekcje miały zerówki i pierwsze klasy.
– Tato! To Youtuberzy! – odpowiada syn, a ja otwieram usta ze zdziwienia.
– Nie oglądaj tego… – błagam, ale wiem, że to na nic. Opuszczam więc pokój, biegnę do salonu i włączam ostatnią płytę Owls Woods Graves. Wypuszczam powietrze i ocieram pot z czoła.
– Czytamy komiks? Odfoliowuję „Szranki i konkury” z serii Kajko i Kokosz – zachęcam dziś młodszego syna. – Wypasione wydanie zbiorcze w twardej oprawie z dodatkami!
– Nie mogę, muszę się uczyć tabliczki mnożenia – odpowiada, ale podejrzanie niezbyt smutnym głosem.

Zaglądam do niego chwilę później i widzę, że ma słuchawki na uszach i włączony komputer.
– Ej! Miałeś się uczyć!
– Muszę sobie muzykę włączyć, wtedy uczy mi się lepiej – odpowiada wcale nie spłoszony.
– Muzykę? – zapalają mi się oczy i serce mi mięknie. – Słuchasz muzyki?
– Tak!
Już chcę mu powiedzieć, żeby coś porządnego sobie na półce znalazł zamiast grzebać na Youtube, ale gryzę się w język uznając, że zainteresowanie słuchaniem czegokolwiek to małe światełko w tunelu.
– A czego słuchasz?
Syn wzrusza ramionami i patrzy na mnie zdziwiony jak człowiek zapytany o to, jak miała na imię krowa, z której stek właśnie spożywa.
– On pozycjonuje sobie listę od najpopularniejszych i włącza po kolei – wyjaśnia starszy syn, który miał się uczyć geografii, ale nie wiedząc czemu też ma słuchawki na uszach i włączony komputer.
– Najpopularniejsze? – trochę się krzywię, ale zaraz dodaję: – Od czegoś trzeba zacząć. Aby ukształtować swój gust należy poznać różne rzeczy.

Patrzę jednak na listę wyświetlaną na monitorze młodszego syna i absolutnie nikogo nie kojarzę. Równie dobrze mógłbym czytać skład odżywki węglowodanowej na puszce, w sklepiku przy pobliskiej siłowni. Nie to, że się spodziewałem ujrzeć Michaela Jacksona, Madonnę, czy choćby Eminema, ale liczyłem, że może ktoś wyda mi się znajomy.
– Nikogo z tych najpopularniejszych nie znam – przyznaję nieco przybity.
– Bo nie słuchasz Youtuberów – słyszę za plecami głos starszego syna.
– Co? – wiruje mi w głowie.
– Nie słuchaj tego… – chcę rzucić błagalnym tonem, ale głos grzęźnie mi w gardle, z trudem łapię równowagę i opuszczam pokój synów. Wpadam do salonu, odpalam ostatnią płytę BLACKDEATH wypuszczam powietrze i ocieram pot z czoła.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj