LadyEvil to facebookowa klasyka, ale na Instagramie lasek prężących mniej lub bardziej kształtne piersi w towarzystwie płyt są tysiące.
Jak założyłem sobie tam konto to Instagram przez dłuższy czas mnie nimi prześladował, sądząc pewnie że jako podstarzały knur będę się do nich ślinił i stymulował ich ego lajkami. Na szczęście przestał i dziś wyświetla mi głównie karateków, gwiazdy kina akcji lat 80, komiksy i rzeczy związane z muzyką.
Gdy byłem jeszcze w podstawówce sądziłem, że taki „lans na cyc” jest czymś dyskotekowym. Pewnie dlatego, że w sposób bardziej wyzywający ubierały się dresiary z pobliskich blokowisk, podczas gdy dziewczyny, które mnie interesowały nadmiernie nie eksponowały swojego seksapilu. I w tym moim nastoletnim umyśle wykuło się przekonanie, że kultura metalowa to coś więcej niż kultura disco i gdyby taka LadyEvil pojawiła się na koncercie to zostałaby wyśmiana i nikt by nie chciał z nią gadać. Oczywiście jako 12-latek nie mogłem nic wiedzieć o wszechmocnych siłach drzemiących w męskich jądrach, ani o tym, że „cyc” rządzi światem.
Z czasem – ku wielkiemu rozczarowaniu – spostrzegłem, że metalowcy ulegają dokładnie tym samym popędom co ich koledzy w dresach, a „cyc” i „zad” są wartościami uniwersalnymi, które odnajdują się w każdej subkulturze. W kolejnych latach przestałem wreszcie idealizować ludzi słuchających metalu, albo co gorsza szukać korelacji duchowo-emocjonalno-estetycznej wśród osób kochających tę samą muzykę.
O LadyEvil napisano niedawno na profilu FB Pij za wiedźmy pijące krew. „Cały czar pryska jak bańka mydlana gdy tylko naiwnie napiszecie na email podany na stronie głupio myśląc że może wyprzedaje rarytasy ze swojej kolekcji. Dowiecie się że jedyne co sprzedaje to swoje nagie zdjęcia i filmiki pornograficzne. Za 30 dolców na paypala. Ch*j bombki strzelił.”
I wtedy zrozumiałem wszystko i przyznam, że paradoksalnie nabrałem do tej dziewczyny szacunku. Czuję głęboką pogardę do lasek obnażających wdzięki pod pretekstem pokazywania płyt, książek, czy czegokolwiek innego, co mogłoby usprawiedliwić narcyzm, spazmatyczny krzyk o uwagę i niezdrowe pragnienie akceptacji. Cenię kobiety za intelekt, osobowość, sposób bycia – jeśli swoją seksualność stawiają w epicentrum komunikatu z drugim człowiekiem napawa mnie to obrzydzeniem.
Ale….
…jeśli kobieta swoje ciało – w mniej lub bardziej dosłowny sposób sprzedaje – to ja taką kreację rozumiem bardziej, niż gdyby to robiła tylko po to, by karmić swoją próżność pożądaniem facetów, albo seksualność nie była dla niej nie celem samym w sobie, lecz środkiem do realizacji innych celów.
Dla mnie więc „czar LadyEvil” nie prysł, ale wręcz przeciwnie! Poczułem się jakbym łyknął aviomarin siedząc na tylnym siedzeniu rozpędzonego autobusu, kluczącego po krętych uliczkach w Zakopanem. Zrozumiałem po co to robi i teraz będą ją postrzegał, może nie z sympatią, ale z szacunkiem i akceptacją. Każdy ma swój pomysł na życie i jeśli nikogo przy tym nie krzywdzi to ja to akceptuję i nie zamierzam oceniać.