EXUMER: W oczekiwaniu na trzęsienie ziemi

    1

    EXUMER na żywo widziałem raz – był to w roku 2010 w warszawskiej Progresji. Weterani, autorzy dwóch świetnych płyt nagranych jeszcze w latach osiemdziesiątych powrócili. Poszedł bardziej z ciekawości niż pełen oczekiwań. Stanąłem nie za blisko sceny, poprawiłem okulary, podrapałem się po głowie

    Ale jak Niemcy tylko wyszli i pierwsze riffy przecięły powietrze sprintem ruszyłem do szatni zostawić pingle i z werwą nastoletniego kuca ruszyłem w młyn pod scenę. EXUMER zagrał tego wieczoru niewiarygodnie, brzmieli fenomenalnie, a charyzma i brawura muzyków z wokalistą na czele – ścięła mnie z nóg i rzuciła na kolana. Ja naprawdę widziałem w życiu niejeden koncert, a jeśli chodzi o thrash to całą – i węziej i szerzej rozumianą czołówkę i to po kilka razy w większości przypadków.

    Mówiłem to w 2010 roku, powtórzę dziś – EXUMER nagrał najlepszy thrash metalowy koncert na jakim byłem w swoim życiu. To było coś niewiarygodnego i nieziemskiego. Wyszedłem z klubu z drżącymi łydkami i byłem przekonany, że powrotny album Niemców będzie trzęsieniem ziemi na thrash metalowej scenie. Byłem pewien, że ta płyta w pięć sekund zmiecie wszystkie współczesne dokonania SLAYER, OVERKILL, EXODUS czy TESTAMENT. Tak się jednak nie stało – album „Fire & Damnation” okazał się przeciętny, przyzwoity co najwyżej. Teraz nagrali drugą poreaktywacyjną płytę – ponoć lepsza od poprzedniczki. Nie spodziewam się jednak po niej trzęsienia ziemi. Nie spodziewam się go również po nadchodzącym koncercie. Ale słucham sobie właśnie „Possessed By Fire” z czarnego krążka, prasuję koszulę, pastuję obuwie i się wybieram. Bardziej z ciekawości niż pełen oczekiwań.  

    1 KOMENTARZ

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj