MORBID STENCH to zespół muzyków z Salwadoru i Kostaryki, którego płyty wydaje polska wytwórnia Putrid Cult. Muzycy znani sią z takich jak kapel jak Conceived by Hate (death/thrash) czy Insepulto (death metal). Oba zresztą polecam!
W MORBID STENCH grają death/doom i po świetnym debiucie „Doom & Putrefaction” z 2019, w ubiegłym roku powrócili drugą płytą – „The Rotting Ways of Doom”, ponownie wkradając się w moje serce i zawłaszczając odtwarzacz na wiele dziesiątków odsłuchów.
„The Rotting Ways of Doom” to doom/death metal najwyższej próby – ciężki i przytłaczający, posępny, ale jednocześnie brutalny, miejscami piekielnie przebojowy i zadziwiająco – jak na ten gatunek – urozmaicony. Nie ma tu mowy o nudzie, niekończącej się powtarzalności tych samych riffów. Każdy z utworów niesie coś swojego, jakiś smaczek, riff, przyśpieszenie, urokliwą melodykę, miażdżącą, dobitną rytmikę, wokalne frazy poruszającej ekspresji, chwytającej za trzewia i zaciskającej mroczną łapę na serduchu.
MORBID STENCH nawiązuje do korzeni brytyjskiej sceny death doom metalowej, w największym stopniu do wczesnej ANATHEMY, z tą różnicą, że salwadorko-kostarykańska ekipa jest brutalniejsza, mroczniejsza, naznaczona piętnem rozkładu. Miejscami ich muzyka maluje dźwiękowe przestrzenie i monumentalne krajobrazy, innym razem kroczny potężnie, majestatycznie i dostojnie – jak armia olbrzymów, która każdym wbiciem stopy w podłoże powoduje ruchy tektoniczne ziemi. A jak przyśpiesza to bezwględnie, bezlitośnie, jakby te riffy za chwilę miały oderwać się od muzycznej materii i zza światów ściągnąć ostateczną zagładę.
Posłuchajcie choćby otwierającego płytę „The Rotting Ways Of Doom”, kiedy po klimatycznym przestrzennym początku muzyka staje się ciężka, monumentalna, jakby jakiś potężny kolos wychodził spod ziemi, niszcząc miasta wybudowane na powierzchni, a później napędzany niepowstrzymanym riffem kroczył niszcząc wszystko, co napotka na swojej drodze.