PANTERA: Harce na śliskim parkiecie

    1

    To niewiarygodne, że minęło już ponad 20 lat od wydania „Far Beyond Driven”. Kupiłem ją na na kasecie z mg, z tandetną okładką przedstawiającą… szczękę. Czego jednak wymagać od kasety zakupionej – nomen omen – w szczęce? Czy wypada dodawać, że już po pierwszym przesłuchaniu szczęka opadła mi na kolana, a później dostałem szczękościsku na ładne parę miesięcy? 

    Poprzedniego wieczoru pobrudziłem pościel bo w Radiu Wawa puścili „I’m Broken”. Szybkie wciśnięcie przycisków „play” „rec” i trzymanie nad głową pozwijanego drutu, z którego zrobiłem sobie antenę, modląc się, żeby nad domem właśnie nie zesrał się przelatujący ptak lub nie zdarzyło się coś równie głupiego, co spowoduje zakłócenia i trzeszczenia radia, a tym samym źle wpłynie na jakość mojego nagrania.
    Rano zamach na świnkę skarbonkę i zamiast do szkoły prosto pod Pałac Kultury, w poszukiwaniu nowej Pantery. A Panterę kochałem wówczas jak mało który zespół. Wydawało mi się, że „Vulgar…” to już szczyt wściekłości, ale bardzo szybko zrozumiałem, że na kolejnym krążku są jeszcze bardziej dzicy i wkurwieni. Byłem wkurwiony razem z nimi i cholernie dobrze mi z tym było. 
    Wówczas w Remoncie były organizowane imprezy rockowo-metalowo-punkowe. Przez całe wakacje regularnie na nie chodziliśmy – odbywały się jakoś w środku tygodnia, wpuszczali nieletnich, rozpoczynały się o godzinie 17, a kończyły chyba o 20. 
    Repertuar muzyczny właściwie się nie zmieniał. Jednym z żelaznych powerplayów był „I’m Broken”, ewentualnie „5 Minutes Alone”. Czego my przy tej Panterze tam nie robiliśmy… 
    Rzucaliśmy się szczupakiem ze sceny podczas gdy nikt nas nie łapał, kręciliśmy się w kółko jak wariaci, wpadaliśmy na ściany, odbijaliśmy się od filarów obłożonych lustrami robiąc fikołki w powietrzu, tarzaliśmy się po podłodze, atakowaliśmy punków z rozbiegu, piłkarskimi wślizgami. Wykładali się jak kręgle, a my jadąc na plecach po śliskiej podłodze widzieliśmy w powietrzu szybujące irokezy i glany.
    Byliśmy jak postaci z kreskówek – robiliśmy sobie krzywdę jak Tom i Jerry na ekranie telewizora, ale nigdy nikt nie doznał żadnej większej kontuzji. Jak to możliwe? Jak włączam dziś: „Far Beyond Driven” to wiem, że wszystko jest możliwe.

    1 KOMENTARZ

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj