REVULSED: Orzeźwiająca świeżość brutalnego grania

1

Tak świeżego, soczystego, zagranego z sercem i niesamowitym polotem brutalnego, technicznego death metalu dawno już nie słyszałem. Ubiegłoroczny debiutancki album australijskiego REVULSED zatytułowany „Infernal Atrocity” choć nie odkrywa nowej formuły death metalu to ze swoimi smakowitymi nawiązaniami do lat dziewięćdziesiątych prezentuje się wręcz zjawiskowo.

Nie jest to żaden oldschool i żerowanie na sentymentach – Australijczycy z naturalnością i wdziękiem kontynuują szkołę grania tworzoną przed laty przez Suffocation, delikatnie pobrzmiewa tu także Cannibal Corpse czy trochę mocniej, z późniejszych rzeczy, amerykański Mortal Decay oraz niemiecki Defeated Sanity. Kontynuują, a więc grają ze współczesnym brzmieniem, ciężkim, klarownym, selektywnym, ale jednocześnie dalekim od szpitalnej sterylności i matematycznej kalkulacji będącymi właściwościami wielu współczesnych zespołów, poruszających się w muzycznej przestrzeni technicznego death metalu.
Dziewięć kompozycji wypełniających „Infernal Atrocity” nie daje ani chwili oddechu, potężne riffy szarpią bezlitośnie, sekcja rytmiczna nadaje pęd, a ciekawe, urozmaicone aranżacje nie pozwalają nudzić się nawet przez chwilę. Zwolnienia, przyśpieszenia, bassowe bulgoty, niebanalna, porywająca rytmika, techniczne partie solowe, zwierzęce i pełne mocy wokalizy oraz okrutna, bezlitosna moc, brutalność i ciężar tych utworów sprawiają, że nieco ponad pół godziny trwania tej płyty upływa niespodziewanie szybko, a zaraz po jej wybrzmieniu palec automatycznie wędruje ku przyciskowi „play”.
Z kolejnymi odsłuchami „Infernal Atrocity” coraz bardziej zyskuje. Szybko okazuje się, że w tej zwierzęcej brutalności kryje się niezwykła wręcz przebojowość i chwytliwość tego krążka. Po zaledwie pięciu czy sześciu przesłuchaniach debiutanckiego działa Australijczyków słucha mi się go, jak doskonale znanego i uznanego klasyka, do którego od lat wracam z ogromną przyjemnością i młodzieńczą ekscytacją.
Ostatnio w death metalowej stylistyce najwięcej płyt, które trafiają mi w ręce porusza się w mrocznej, gęstej i lepkiej stylistyce, stojącej w rozkroku pomiędzy amerykańskim graniem a la Incantation, a fińskim nieprzeniknionym mrokiem i chłodem, owładniętym doom metalowym ciężarem i obłędną afirmacją śmierci. Drugi typ to szwedzcy pogrobowcy z gitarami mielącymi rytmiczne i skoczne riffy, przy których kark sam się zgina. Na tym tle kompozycje REVULSED jawią się jako niezwykle przemyślane i zagrane z niepospolitym wyrafinowaniem i brawurą. Podoba mi się, że na „„Infernal Atrocity” nie ma żadnych onanistycznych odjazdów na gryfie i popisywania się instrumentalnym kunsztem i wirtuozerskim efekciarstwem. W „Infernal Atrocity” technika cały czas podporządkowana jest utworom, a dyscyplina aranżacyjna absolutnie wyklucza zbędne dźwięki i cyrkowo-gitarowe wygibasy. Dzięki temu poszczególne utwory są przejrzyste, selektywne i niezwykle wyraziste. Percepcja tej płyty nie jest więc przesadnie żmudna i skomplikowana – od niedzielnym amatorów death metalowego grania będzie pewnie wymagała kilkunastu przesłuchań, jednak wprawne uszy weteranów i death metalowych koneserów powinny wychwycić jej niemały potencjał już za pierwszym odsłuchem.
Nie trzeba mieć dwóch kolan w każdej nodze by pobić rekord świata w biegu na sto metrów, nie trzeba metra dwudziestu w bicepsie by zdobyć złoty metal w podnoszeniu ciężarów. Nie trzeba przekraczać ram gatunku i wiązać palcami strunowe supły na gryfie, by nagrać dobry, świeży i ekscytujący death metalowy album.

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj