Zdarzyło Wam się kiedyś iść ulicą i znaleźć pięć milionów złotych?

    2

    Zdarzyło Wam się kiedyś iść ulicą i znaleźć pięć milionów złotych? Mi się to zdarzyło – byłem jeszcze w podstawówce, po lekcjach często zostawaliśmy na boisku i grywaliśmy w piłkę. 

    Po meczu chadzaliśmy do pobliskiego sklepu, w którym kupowaliśmy sobie z kumplem po oranżadzie i po połówce chleba. Siadaliśmy na trawie pod kładką i gadaliśmy jeszcze z godzinę o muzyce, przeżuwając gliniasty chleb i zapijając go gazowanym, słodkim napitkiem nieokreślonego koloru. Kumpel się kiedyś po tym strasznie posrał…ale to już na zupełnie inną opowieść. 
    Któregoś dnia idziemy z boiska do sklepu, patrzę a tu na środku drogi leży portfel. Czarna, mocno wypchana damska portmonetka. Podniosłem, zaglądam do środka – gruby plik banknotów. Liczymy z kumplem rozgorączkowani – pięć milionów złotych!!! 
    Jedna kaseta kosztowała wówczas 15 tys. złotych, ale w sklepie, w którym kupowałem był rabat i za 10 zakupionych kaset liczyli 100 tysięcy złotych. Szybka kalkulacja – 500 kaset sobie kupię !!!!!! Zapowiadał się jeden z najszczęśliwszych dni mojego życia. Ale przeglądam ten portfel, przeglądam i natrafiam na czyjeś zdjęcie. Fotografia dziewczynki – kilka lat młodszej ode mnie. 
    – Cholera – jest czyjeś zdjęcie – mówię do kumpla. – Nie mogę wziąć tej kasy, jak jest zdjęcie to i da się znaleźć właściciela tego portfela.
    – No daj spokój, nie ma adresu, po samym zdjęciu nie znajdziesz – odparł kumpel, przekonując mnie bym wywalił do rowu ten portfel ze zdjęciem, a kasę wydał na kasety. Cholernie kusząca to była perspektywa, ale ostatecznie podjąłem decyzję, że zaniosę ten portfel do szkoły i oddam go w sekretariacie. Jak ktoś w pobliżu szkoły zgubił to może tam trafi…
    I wracając do szkoły tuż przy boisku spotkałem kobietę, która szukała czegoś na drodze. Obok niej szła dziewczynka. Ta ze zdjęcia, które znalazłem w portfelu. Podszedłem do nich i oddałem ten portfel. Chyba nigdy wcześniej ani nigdy później nie widziałem kogoś, kto by się aż tak cieszył. Kobieta wyściskała mnie i jakbym był trochę mniejszy to pewnie złapałaby mnie na ręce i zaczęła mną podrzucać. W tym portfelu miała całą wypłatę – córkę wychowywała sama i była absolutnie załamana swoją stratą. 
    Cóż, 500 kaset poszło się jebać – ale jak się później okazało dobry Bóg wynagrodził moją uczciwość i w przyszłości pozwolił mi stworzyć kolekcję płyt, której liczba 500 zupełnie nie zawstydza. I jeszcze jeden pozytyw – ta kobieta poszła ze mną do sklepu i koniecznie chciała mi coś kupić.
    Zaproponowałem pół chleba i oranżadę. Nie zgodziła się i odpaliła mi 50 tys. złotych. Oczywiście natychmiast pojechałem do miasta i kupiłem sobie trzy kasety – kto wie czy nie warte więcej niż 500 przypadkowych tytułów. 
    MEGADETH – Rust in Peace
    IRON MAIDEN – No Prayer for the Dying
    KREATOR – Pleasure to Kill

    2 KOMENTARZE

    1. Nieźle – na dzisiejsze to pięć stówek. Ja kiedyś w autobusie u mnie na osiedlu znalazłem też damską portmonetkę, a w niej około 80 zł i dokładny adres, który zresztą zaprowadził mnie dwa bloki dalej. Też nie byłem w stanie nie oddać. Znaleźnego nie dostałem, na dodatek potraktowano mnie z rezerwą (może w szoku byli, albo w mieszkaniu dobijany był właśnie narkotykowy deal – kto to wie?).
      Sam wybór kaset optymalny – ciężko byłoby wybrać lepszą trójcę. 🙂

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj